Zatrudnienie tak zwanego ambasadora do promocji nowego modelu samochodu może przynieść rozgłos, ale niekoniecznie musi pozytywnie wpłynąć na sprzedaż auta. Przekonał się o tym już niejeden marketingowiec. Na początku lat 90. Mitsubishi chciało oswoić Niemców z egzotycznym 3000GT.
W tym celu stworzyło limitowaną edycję specjalną modelu, której ojcem chrzestnym został Franz Beckenbauer. Najlepiej wyszedł na tym słynny piłkarz, który przecież za darmo nazwiska nie użyczył. Klientela szukająca pojazdu za 100 000 marek wciąż wolała je zostawić u dilera BMW lub Porsche.
Ćwierć wieku później Mitsubishi wciąż wytrwale czeka na ławce rezerwowych – jego europejscy konkurenci są bardziej poszukiwani na rynku klasyków. Być może inni są piękniejsi, ale za to Mitsubishi 3000GT ma bardziej zaawansowaną technikę.
Adaptacyjne amortyzatory z miękkim trybem Tour i niezwykle twardym Sport działają dziś tam samo sprawnie, jak w momencie opuszczenia fabryki w Nagoi w Japonii. Podobnie układ skrętnej tylnej osi, który od prędkości 50 km/h potrafi zmienić kąt skrętu o 1,5 stopnia i poprawia zwinność. Wnętrze zaprojektowano bez fantazji, ale za to nie oszczędzano na komforcie ani na wyposażeniu.
Fotele są obszerne i mają szeroki zakres ustawień. Dzięki nim Mitsubishi znakomicie sprawdza się na długich trasach. Na tablicy rozdzielczej kierowca ma do dyspozycji sporą klawiaturę przycisków. Kolorowy ekran panelu klimatyzacji nie tylko informuje o temperaturze, lecz także wskazuje postęp ogrzewania lub chłodzenia.
Są to jednak tylko miłe gadżety, które stanowią dodatek do meritum, czyli napędu. Trzylitrowe V6, wspomagane od 2500 obr./min dwiema turbosprężarkami, zapewnia gwałtownie narastającą moc. Napęd 4x4 ze stałym rozdziałem momentu między osie (45 proc. na przód, 55 na tył) gwarantuje sprawne jej przeniesienie na asfalt. Mitsubishi imponuje zarówno na prostej, jak i w slalomie. Neutralnie daje się wprowadzać w zakręty i osiąga duże prędkości na wyjściach. Waży o 350 kg więcej od Porsche, ale daje to po sobie poznać tylko w sprincie. 3000GT chce być bardzo perfekcyjne – i być może właśnie to sprawia, że jakoś trudno je pokochać, łatwiej po prostu się je ceni.
Naszym zdaniem
3000GT jeździ niczym skrzyżowanie Porsche 928 z Audi Quattro. Ma bardzo bogate wyposażenie, ostre turbokopnięcie, a jego ceny wciąż pozostają niskie. Niestety, to wciąż dość bezpłciowy samochód.