• Bezpośrednio samochody elektryczne nie emitują gazu cieplarnianego, ale pośrednio – nawet więcej niż spalinowe
  • Jednym z warunków upowszechnienia się samochodów na prąd jest wydłużenie ich zasięgu
  • W krajach mających dostęp do czystej energii do aut elektrycznych warto dopłacać choćby z racji ochrony lokalnego środowiska

Samochód elektryczny ani nie emituje zanieczyszczeń, jak tlenki azotu czy węglowodory, ani nie wytwarza dwutlenku węgla – tak przynajmniej wydaje się wielu ludziom i taką teorię lansują firmy, które najwięcej zainwestowały w produkcję aut na prąd. Istotnie, dla miejsc, w których te samochody są najczęściej używane, czyli dla dużych miast, zamiana samochodów spalinowych na elektryczne to duża ulga: silniki elektryczne są cichsze i nie wytwarzają trujących substancji.

To, jaka naprawdę jest emisja samochodów elektrycznych, zależy jednak od tego, w którym kraju jeżdżą. Szczególnie w Polsce, ale w dużej mierze także w Niemczech, energia elektryczna powstaje przy istotnym udziale węgla. W Polsce to podstawowy surowiec do produkcji prądu. W efekcie w wyniku spalania węgla powstaje ten sam dwutlenek węgla, który wytwarzają silniki benzynowe i wysokoprężne (emisja CO2 jest wprost uzależniona od ilości zużytego paliwa, a zatem silniki Diesla wytwarzają mniej CO2 niż benzynowe).